Procesory, pamięci, zasoby, algorytmy, kody i wiele innych podobnych haseł staje się coraz popularniejsze w coraz większej liczbie obszarów naszego życia. Automatyka, informatyka i robotyka czasem rewolucyjnie, a czasie niepostrzeżenie, pojawiają się w dziedzinach, w których jeszcze jakiś czas temu nie były oczekiwane. Technocywilizacja co rusz zdobywa nowe przyczółki, by po jakimś czasie zawładnąć obszarem, który niedawno uchodził za dziewiczy. Teraz algorytmy i programy wspierają bezpieczeństwo jazdy autem, sterują klimatem w domu, ale i parzą kawę, czy monitorują pracę organizmu podczas starego jak świat biegania.

Nowe rzesze informatyków wydają się mieć zapewnione zatrudnienie na wiele lat, bo ta fala cyfryzacji życia ciągle postępuje i potrzebuje wsparcia. To w części jest odpowiedzią na pytanie, gdzie w tym wszystkim pojawia się człowiek. Jeśli bowiem kolejne obszary życia i aktywności ludzkiej zaczynają być oplatane monitoringiem i decyzjami opartymi na algorytmach, to pojawia się obawa, że dla człowieka powoli nie zabraknie miejsca. Faktycznie, nie potrzeba już świetnego baristy, by zaparzyć kawę, bo zrobi to za nas automat, który nie tylko zapanuje nad procesem parzenia, ale jeszcze zaparzy kawę, którą bez zbędnego ociągania przed chwilą zmielił, dzięki czemu walory smaku i aromatu będą szczególnie bogate. I to wszystko w zaciszu domowych pieleszy.

Technocywilizacja nie omija także branży inwestycyjnej. W latach 80-tych, gdy komputer osobisty stał się coraz bardziej powszechnym narzędziem, rozpoczęła się era przerzucania na barki przegrzewających się procesorów coraz większej liczby czynności, które do tej pory były wykonywane przez ludzi. Zbieranie danych, ich agregacja, prezentacja, a później przeszukiwanie i próby wyłuskania prawidłowości, które miałyby potencjał wsparcia w celu osiągania zyskownych transakcji na rynkach finansowych. Z czasem dopracowywano się nowych rozwiązań w dziedzinie programowania, analizowano efektywność kodów, szybkość przepływu informacji. Obecnie mamy już do czynienia ze światowym wyścigiem na szybkość składania zleceń. Zaczęły się liczyć nie tylko parametry serwerów obliczeniowych, ale coś tak zdawałoby się prozaicznego, jak długość przewodu łączącego tenże serwer z serwerami giełdy, na której składane się zlecenia.

Ten wyścig technologii doprowadził do tego, że przez ostatnie 30 lat rynki zmieniły się diametralnie. O ile w latach 80-tych dominowały jeszcze zlecenia telefoniczne składane przez ludzi i to ten typ transakcji generował większość obrotu, tak teraz na większości rynków rozwiniętych głównymi graczami są komputery. Trzeba mieć świadomość, że obserwując zmiany wycen, obserwujemy coś, co w coraz mniejszym stopniu zawiera w sobie ludzki czynnik podejmowania decyzji.

Czy to znaczy, że wchodzimy w świat, w którym zdarzenia na rynkach finansowych będą wywołane jedynie przez komputery, a więc pośrednio nasza przyszłość będzie zależała od tego, co te komputery sobie pomyślą? Gdzie tu jest miejsce dla człowieka? Co ma zrobić początkujący spekulant, gdy ma świadomość, że wchodzi na rynek poruszany tysiącem algorytmów egzekwowanych przez maszyny o olbrzymich możliwościach obliczeniowych reagujących na wydarzenia w czasie krótszym niż ten, który pozwala inwestorowi w ogóle dane wydarzenie zauważyć.

Wrażenie może wydawać się przygnębiające, ale pocieszające jest to, że nie jest ono prawdziwe. Nawet początkujący adept sztuki spekulacji na rynku nie jest skazany na porażkę z komputerami, a wręcz sam może czerpać korzyść z tej technologizacji tradingu.

Sztuka spekulacji – coś, co kiedyś było owiane tajemnicą. Coś, o czym marzyli zmagający się z rynkiem inwestorzy. Umiejętność zapanowania nad planem i jego egzekucją. Czy to już relikt przeszłości? Bynajmniej. Nadal w dobie rynkowej walki robotów to czynnik ludzki pozostaje głównym rozgrywającym, choć teraz jest to raczej „kierowanie z tylnego siedzenia”, stąd może on nie być na pierwszy rzut oka widoczny. Za algorytmami i setkami linii kodów stoją bowiem ludzie, a właściwie ich całe zastępy. Na przedzie widać algorytm i wypluwane przez niego zlecenia, ale jego postać to efekt myśli ludzkiej. To zawsze koncept człowieka i jego wiedza, inwencja i intuicja stoją za tym, że dany algorytm wygląda tak, a nie inaczej i zachowuje się w określony sposób. Tak, dzięki komputerom, zadania wykonywane są szybciej, ale drwal także dzięki pile mechanicznej szybciej ścina drzewo, choć to przecież do niego należy decyzja, jakie drzewo się do ścięcia nadaje.

Czynnik ludzki nie zniknie, bo pełne zawierzenie algorytmom nie jest wskazane, co pokazały wydarzenia z przeszłości, jak choćby bankructwa takich funduszy jak LTCM, czy Amarath Advisors. Zatem i na poziomie kontroli człowiek ciągle będzie musiał być obecny.

Komputery nie myślą. One ślepo wykonują to, co im się wskaże, by wykonywały oraz w sposób, jaki się im wskaże. Zatem to od człowieka zależy, jaki algorytm wybrać i jak ma być on wykonywany. Dzięki temu rola człowieka sprowadza się do pracy koncepcyjnej i ewentualnie później kontrolnej, ale dzięki komputerom człowiek może zrezygnować z czynności powtarzalnych, nużących, obciążających, czy powodujących inne dyskomforty.

Skutkiem tego mamy programy będące wsparciem dla budowania i testowania algorytmów. Dzięki nim użytkownik może zakodować dowolne działania systemów transakcyjnych. Określić, kiedy ma być otwarta pozycja oraz kiedy zamknięta. Jak ma być ona duża. Problem jednak w tym, że tworzenie algorytmów, by je później wdrażać, wymaga od użytkownika zaawansowanej wiedzy o programowaniu. Zatem pasjonat rynku, który z zawodu jest lekarzem nagle musi stać się programistą. Nabyć wiedzę i umiejętności, które dla innych są tym, czym dla niego wiedza o anatomii człowieka i procesach zachodzących w ludzkim ciele. W pewnym sensie zdobyć nowy zawód. Dla wielu jest to próg nie do przejścia.

Na szczęście i ten problem staje się już przeszłością. Stworzona przez polską firmę technologia pod nazwą Exeria sprawia, że użytkownik może samodzielnie budować nawet zaawansowane systemy transakcyjne bez minimalnej nawet umiejętności programowania, czy pisania kodów. Stworzony w prosty sposób algorytm jest w stanie szybko przetestować, sprawdzić jego wyniki oraz linię kapitału. Dzięki temu inwestor zostaje wyposażony w narzędzia, które umożliwiają skorzystanie z tej technologicznej rewolucji na rynkach finansowych.

Pojawia się zatem pytanie, czy fakt, że większość obrotu generują komputery, nie powoduje, że inwestor zmuszony jest do budowy algorytmów o skomplikowanej strukturze, bo istnieje ryzyko, że te prostsze mają małą szansę na sukces?

Exeria front-end with algorithmic trading

Powyższy rysunek przedstawia serwis Exeria,  który służy do intuicyjnej budowy robotów inwestycyjnych oraz ich testowania. Przeznaczony jest dla inwestorów, którzy chcą wejść w świat zautomatyzowanego handlu na rynkach, a nie posiadają wiedzy z zakresu programowania, która w tym wypadku nie jest konieczna.

 

Okazuje się, że nawet proste rozwiązania mechaniczne mają nadal rację bytu. Przykładem może być znany od wielu lat system wybicia z kanału. Polega on na zawieraniu transakcji, gdy rynek osiąga ekstremalne wartości w zadanym odcinku czasu. Sygnał dla pozycji długiej pojawi się, gdy cena osiągnie maksimum z np. 20 ostatnich okresów, a krótką, gdy osiągnie minimum z ostatnich 10 okresów. Wielkość okienek czasowych może być równa, ale może być różna. Taki typ mechanicznej strategii był popularyzowany dla rynków towarowych przez grupę traderów, których nazywano Żółwiami. Ten system w skali dziennej sprawdzał się na rynkach towarowych ze względu na długie i stabilne trendy, jakie na tych rynkach się pojawiają, a właśnie w takich warunkach ten system daje sobie najlepiej radę. Poniżej przetestowaliśmy system żółwi dla Bitcoina a dolny zielony wykres wskazuje linię kapitału czyli wartość naszego portfela.

Turtle strategy on daily Bitcoin

Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że nie ma na świecie algorytmu, który będzie dawał sobie radę w każdych warunkach rynkowych. W skrócie, część systemów jest skuteczna w okresach wyraźnych trendów, a inna w okresach rynkowej konsolidacji. Słabsze zachowanie wybicia z kanału, gdy brakowało trendów, było jedną z przyczyn deprecjonowania tego systemu przez tych, którzy sugerowali, że lepsze wyniki osiągnie się stosując się do sygnałów tego systemu, ale w kierunku przeciwnym i ironicznie nazwali to nowe podejście „zupą z żółwia”.

W rzeczywistości nie ma możliwości, by na bazie jednego systemu osiągać ciągle pozytywne efekty. Stąd tendencja do tego, by jednocześnie korzystać z kilku systemów o różnych charakterystykach. Portfel systemów ma szansę dać bardziej stabilny wynik sumaryczny. Samodzielna egzekucja zleceń pochodzących z wielu systemów na wielu rynkach równocześnie byłaby wręcz niemożliwa dla pojedynczej osoby, ale właśnie od tego mamy komputery.

Exeria with algorithmic trading

Postępująca technologizacja to nie fala zagrożenia dla człowieka, ale zmiana warunków jego funkcjonowania oraz usytuowania ludzkich możliwości. Exeria  udostępnia wszystkim usługę, która umożliwia bez specjalistycznej wiedzy programistycznej zbudowanie algorytmów, które później będą mogły być wdrożone na rynku. Poziom skomplikowania algorytmu oraz ilości składanych zleceń pozostaje w gestii użytkownika. Gdy dokona on wyboru, resztę zrobi komputer. Rola człowieka sprowadza się do kontroli i kalibracji oraz rozmyślania o nowych możliwościach, jakie dają algorytmy.