Przeglądając sytuację na głównych indeksach obecnie coraz większą uwagę techników zwracać paryski CAC40. Jeśli spojrzymy na wykres tygodniowy kontraktów na ten indeks, jesteśmy teraz w bardzo newralgicznym miejscu. Okolice 4600 pkt. w przeszłości wielokrotnie okazywały się punktem zwrotnym. W większej ilości przypadków to podaż miała tu sporo do powiedzenia. Widać to też dość dobrze na wykresie tygodniowym, gdzie miejsca aktywowania się podaży zaznaczyłem czerwonymi strzałkami.

 

Ostatnie odreagowanie po pamiętnej fali paniki z lutego i marca zatrzymało się właśnie w tym obszarze i jak na razie byki nie są w stanie wyjść wyżej. Zwolennicy świec zwrócą zapewne uwagę na podażowy element, jaki pojawił się przed trzema tygodniami (wymowa pin bara – w zależności od momentu zamknięcia świecy / kwotowań brokera). Popyt próbował się wówczas przedrzeć przez obszar 4600 pkt., ale ostatecznie skończyło się to wyraźnym, górnym cieniem (pułapka byków grających na wybicie i kontynuację odbicia). Po ostatnim cofnięciu aktualnie ponownie podchodzimy do tej strefy i tu zaczyna się najciekawsze.

 

Jeśli bowiem zejdziemy niżej z interwałem, to cały rozkład wahań pod tym oporem zaczyna przybierać kształt przypominający wymowę ideę głowy z ramionami. Jest to oczywiście podażowa formacja, ale co najważniejsze, pojawia się w bardzo określonym miejscu, co znacznie zwiększa wiarygodność jej rozegrania. Sporo zwolenników ma metoda otwierania pozycji już w na oporze, czyli na szczycie prawego ramienia (kosztem nieco wyższego ryzyka zyskuje się świetny potencjał ruchu na południe). Ten być może jest już za nami (rynek już w pierwszej części dzisiejszego dnia zareagował).