Ostatnie miesiące przynoszą sporą huśtawkę nastrojów na rynkach finansowych. W miarę zbliżania się amerykańskich wyborów widoczne były obawy inwestorów, natomiast od momentu, gdy media ogłosiły zwycięstwo Joe Bidena oraz chwilę później zaczęły się pojawiać doniesienia o opracowanych już szczepionkach na koronawirusa, na rynkach pojawił się szał zakupów w asyście słabnącego dolara. Taka kombinacja generuje wyraźny przepływ kapitału na rynki wschodzące, zatem poza akcjami na nich notowanymi, umacniają się również ich waluty, a zatem i złoty.

Od technicznej strony EUR/PLN pozostaje w długoterminowym progu zmienności. Wsparciem jest obecnie obszar 4,37-4,38 i w jego kierunku rynek zdaje się w końcówce roku zmierzać. Ponieważ jesteśmy już po sporej fali wyprzedaży euro i rynek niemal jednym pociągnięciem (bez większych korekt) przekracza kolejne poziomy, zejście do tego wsparcia właśnie jednym ruchem może zachęcić uczestników rynku do jego obrony. Osoby, które rozglądają się zatem za dogodnym miejscem do przewalutowania złotego na euro, powinny w okolicach 4,37-4,38 wypatrywać sygnałów jakiegoś przesilenia. Odreagowanie z tego obszaru powinno w pierwszej kolejności podprowadzić europejską walutę w kierunku 4,50, czyli najbliższego oporu w tej skali czasowej.

Zachowanie złotego w najbliższym czasie w sporej mierze zależne będzie od globalnej euforii, dyskontującej wychodzenie gospodarek z kryzysu. Euforia ta jest oczywiście dodatkowo napędzana programami skupu aktywów przez banki centralne oraz utrzymywaniem przez nie rekordowo niskich stóp procentowych. Akcje w USA są obecnie bardzo drogie, natomiast sentyment do rynku akcyjnego jest na rekordowo wysokich poziomach. W przeszłości tak jednoznaczne postrzeganie rynku, zwłaszcza przez nowych inwestorów, zawsze zwiastowało kłopoty i pojawienie się większej korekty, która zapewne odbiłaby się negatywnie na złotym..