O ile frank, czy euro pod względem skali ostatniej korekty cofnęły się w miejsca, skąd kupujący nie mieli większego problemu z wyprowadzeniem kontry, o tyle w przypadku dolara podaż technicznie nieco się zagalopowała. Konsekwencją tego jest teraz spore wyzwanie stojące przed grającymi na umocnienie dolara w relacji do złotego.
Na czym polega problem? Otóż jeśli spojrzymy na powyższy wykres, okolice 4 zł to silna strefa oporowa, w rejonie której w przeszłości uaktywniali się sprzedający. Miejsca tych reakcji rynku zaznaczyłem czerwonymi strzałkami. Jak widać, jest tego sporo. Ostatnia fala umocnienia złotego sprowadziła kurs USD/PLN poniżej tej bariery, a więc tym samym rynek wpadł ponownie pod opór. Jeśli chodzi o argumenty byków w tej tygodniowej skali, to dysponują one 38,2% zniesieniem całego ruchu od dołka 2018 oraz faktem, że korekta z ostatnich tygodni mieści się cały czas w zakresie ostatniego impulsu wzrostowego, przez co widoczny od 2018 roku trend wzrostowy można wciąż uznać za podtrzymany. Do tego dorzucić można pozytywną w tym miejscu reakcję rynku (kształt świecy tygodniowej).
4 zł wyzwaniem dla byków
Jeśli przeniesiemy się teraz na wykres dzienny, jak na dłoni widać, gdzie leży problem. Rynek od dwóch tygodni tworzy konsolidację ograniczoną od dołu strefą 3,90, natomiast od góry okolicami 3,98, które biorąc pod uwagę wyższy interwał można rozciągnąć do okrągłego 4,00. Jeśli zatem mamy wracać do kontynuacji trendu wzrostowego i walki o kolejną falę w jego ramach, wyzwalaczem byłoby udane wybicie okolic 4,00, a najlepiej zamknięcie tygodnia zdecydowanie powyżej tej granicy. Póki się to kupującym nie uda, trzeba mieć na uwadze scenariusz dalszego osuwania USD/PLN, z zejściem do podstawy ostatniego impulsu na 3,75 włącznie.