Za nami bardzo udany okres dla rynku srebra, które z ogromną dynamiką wybiło się z progu kilkuletniej zmienności, będącej co do zasady procesem długoterminowej akumulacji. Akumulacji zakończonej przy okazji covidową pułapką, czyli zrzuceniem rynku na nowe minima, ale równie błyskawicznym powrotem rynku do progu wcześniejszej zmienności. Metalom szlachetnym pomaga od dłuższego czasu polityka drukowania pieniędzy przez banki centralne, ale także utrzymywanie rzeczywistych, negatywnych stóp procentowych. W sytuacji, w której nie sposób uchronić siły nabywczej posiadanego kapitału w obligacjach, czy lokatach bankowych, a akcje krajów rozwiniętych, czy nieruchomości są już po wieloletnich, bardzo silnych wzrostach, kapitał zaczął się kierować na rynki surowców oraz metali szlachetnych. Te nie płacą co prawda dywidend, ale są za to historycznie bardzo tanie w relacji do rynków akcji (o długu nie wspominając), dzięki czemu brak dywidend rekompensowany jest perspektywą wzrostu samej ceny.

Jak widać na powyższym wykresie, dynamika wzrostu cen srebra w ostatnim czasie jest bardzo duża, a rynek po 3-tygodniowym rajdzie dotarł jednym ruchem do okolic 2600 ¢/ozt, obecnie poziom ten naruszając. Choć długoterminowo rynek srebra, zwłaszcza przy wciąż historycznie wysokim Gold-Silver Ratio, ma przed sobą świetne perspektywy (polityka banków centralnych musi być kontynuowana), krótkoterminowo powstała tu pewna przestrzeń do skorygowania rozgrzanych do czerwoności nastrojów i warto mieć na uwadze takie ryzyko rozważając wskakiwanie do tego pociągu po obecnych cenach. Technicznie po takim wyskoku rynek miałby prawo cofnąć się w kierunku 1900-2000 ¢/ozt, czyli strefy, której niedawne wybicie zainicjowało dynamiczne przyspieszenie. Powrót do tej strefy oznaczałby przy okazji, poza uzupełnieniem brakującego pullbacku, że pierwsza korekta nowego trendu byłaby równa wysokości ostatniego impulsu wcześniejszego trendu spadkowego (czerwone prostokąty).